Od dziś oficjalnie mam wakacje. Nie będzie to jednak taki wypoczynek jak bym chciała. Opieka nad mamą to wyzwanie dla żelaznego rycerza a mnie coraz częściej brakuje cierpliwości. Mój uśpiony raczek na razie tyka jak cicha bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem. Niby jest wszystko ok a jednak nie ma pewności ,że będę żyć w zdrowiu do późnej starości. Nie mam siły dogadzać z posiłkami i wiecznie wysluchiwać ,że coś jest nie tak. Codziennie pytam co na obiad ,co na kolację? Gotuję pod gust i smak i tak jest nie tak jak powinno.
Wczoraj zapytałam co na obiad ? Gołąbki. Kupiłam produkty kapustę ,mięsko panie pomielily mi w sklepie bo nie mam dobrej maszynki a ręczną nie daję rady z ręką po mastektomii. Gołąbki ugotowałam w starym aluminiowym garnku ...podobno najlepszym na gotowanie gołąbków.
Wyszły super. Kapustka miękka mięsko też. NIEDOBRE ! czuć metalem . Kapustkę zje ,mięska nie .Nie mam już siły wymyślać ,dogadzać.
Wolałam chodzić do pracy ...miałam trochę czasu dla siebie. Eh .....To mój raj na ziemi. balkon na którym spędzę 90 % wakacji.
Róża która jest moim skarbem ,lilje ,ktore hodowałam po raz pierwszy i proszę jak zakwitły.




i inne drobiazgi równie pięknie kwitnące.
Uwielbiam w czasie wakacji jeździć na rynek, chodzic pomiędzy stoiskami z warzywami napawać sie kolorami i zapachem owoców i warzyw. Czasami myślę ,że powinnam mieszkać na wsi .
Ale nie o tym chciałam pisać . Izunia Hrabiny jest taka słodziutka ,że jak zobaczylam te koszulki od razu musiałam je kupić
.



.uwielbiam takie maluszki ,a moja mała to już poważna kobieta