Dzieci wróciły zachwycone 2 godzinnym rejsem po kanale portowym i harcach po pokładzie.
Dwa dni póxniej zabrałam moje sześciolatki na wycieczkę do
grot Mechowskich, Rozewia i Helu.
Najbardziej oczywiście podobało się fokarium i sprytne smieszki, które udawały nie żywe pływając brzuchem do góry lub trzymając się płetwą za szczebelki.
Poniżej oliwka od Pimposhki na chustę i bawełna na tunikę.
Po niedzielnym obiedzie wybrałyśmy się na spacer nad morze.
No prosze, udalo Ci sie lepiej uchwycic oliwke niz mnie.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze Ci bliskosci Helu. Na Helu wlasnie moj dziadek byl dowodca jednostki tralowcow i tam mieszkal z babcia, moim tata i wujkiem. Jak moj tata mial 11 lat to jednostke tralowcow wlaczyli do 8 Flotylli w Swinoujsciu i tak moja rodzinka znalazla sie tutaj. Ja nigdy na Helu nie bylam, mam nadzieje, ze kiedys mi sie uda :))))
Świetne wycieczki, też takie lubię;-)
OdpowiedzUsuńTroszkę robótkowo, to się nazywa troszkę?
No właśnie, sukienkę to bym chciałą na Tobie zobaczyć :))) a zdjęcia piękne :)))
OdpowiedzUsuń